Przeszłam na ciemną stronę mocy…i na razie dobrze mi z tym

Przeszłam na ciemną stronę mocy…i na razie dobrze mi z tym

Nie, nie zapisałam się ani do żadnej organizacji wywrotowej, ani nie zamierzam zmienić świata. Zaczęłam od małej zmiany siebie  i swojego postrzegania co wokół mnie ważne, co jem, czym się otaczam. Pfff… ktoś powie…co  tam niech mówi. Przestaję się powoli przejmować. Byłoby z mojej strony hipokryzją, gdybym napisała, że w ogólnie nie obchodzi mnie opinia innych, szczególnie tych , którzy gdzieś krążą na mojej orbicie, ale jednak. Cały szkopuł w tym ALE. Po prostu powoli przestaję się tym gryźć. Nie zadręczam się już tym co pomyślą o  mnie inni (no może zadręczam się mniej :P)
Powoli od początku tego roku przewartościowuję swój świat. Naprawdę powoli. Najpierw – i z tego jestem bardzo duma – rzuciłam palenie. Nie będę ukrywać, na początku to wydawało się proste – pierwszy miesiąc bez papierosa przeleciał ot tak..pstryk i wydawać by się mogło, że to już spokojnie, Pauli, bez nerw wychodzisz na prostą , dwudziestoletnia przygoda z papierosami za tobą. Nic bardziej mylnego. Nie palę już ponad pięć miescięcy, a skłamałabym gdybym powiedziała że mnie „fajeczki” nie kuszą. Czasem mnie kuszą. [edit] skosztowałam – masakra – i ja dwadzieścia lat to paliłam??? Tak jak i słodycze, których staram się jeść niewiele , jeśli w ogóle. Po poszperaniu w necie, po przeczytaniu paru wpisów m.in na blogu wondergirl – zaczęłam eliminować cukier, redukując go w swojej diecie bardzo tam gdzie nie jest potrzebny. Bardzo dużą rewolucją była rezygnacja z mięsa. Naprawdę, nigdy, ale to nigdy nie powiedziałabym, że z taką łatwością mi to przyjdzie
Przechodzę  na ciemniejszą stronę mocy…i jak na razie dobrze mi z tym….zobaczymy co dalej…